Kim jesteś? – zapytałam. Nie odpowiedział od razu, zamiast tego poczułam dziwne ukłucie w brzuchu. I jakby nieco przeschło mi w gardle. Patrzyłam w jego wielkie oczy i czułam się nieswojo. Obcy tym czasem zupełnie nie zwracał uwagi na moje samopoczucie. Zaczął się panoszyć, jakby od dawna był moim znajomym. Zajmował coraz większą przestrzeń, ale nie umiałam do końca zlokalizować jego obecności. Jego oczy z każdą sekundą stawały się jakby większe, a ja miałam poczucie, że wpadam w ich granatową czeluść. Przestawałam być sobą. Ale...co się stało z moich oddechem? Krótki, urywany, płytki...brakuje mi go...brakuje...
Nie mogę dać się wciągnąć w tę dziwną grę! Nie mogę pozwolić! Z każdą taką myślą coraz mocniej obejmował mnie i wypełniał. Słabłam i traciłam siłę. Zaczynałam wpadać w panikę.Jego dziwny chichot wwiercał mi się w kręgosłup, oplatał głowę i rozpędzał serce.
- Kim jesteś? Po co mnie odwiedziłeś? Jaką masz dla mnie wiadomość?
Obcy bezpardonowo próbował zawładnąć moim umysłem. Tak, jakby chciał odciąć mnie od racjonalnych myśli.Tylko, że ja tego nie wiedziałam. W mojej głowie zaczęła się gonitwa. Jeden scenariusz prześcigał drugi. Kolejny już czaił się w zakamarkach umysłu i zapraszał do dialogu... A ja coraz bardziej dawałam się temu ponieść.
Nie wiem, jak skończyłoby się to, gdyby nie nieśmiały, cichutki impuls. Taka niewygoda, a może jakiś wewnętrzny głos.Zupełnie, jakby jakaś Część mnie zaprotestowała.
- Hej, co Ty wyprawiasz dziewczyno? Na co jeszcze zamierzasz mu pozwolić?
- Ale..ja nawet nie wiem kim on jest. I po co przyszedł!- Przecież to stary znajomy, pisarz czarnych scenariuszy i władca umysłów. Lęk.
W sumie, to może on nie jest aż taki zły. Przychodzi po to, aby nas chronić przed nieznanym, ostrzegać, zapobiegać niepotrzebnym działaniom.
Jednak, kiedy zajrzymy mu zbyt głęboko w jego granatowe oczy, kiedy pozwalamy, aby zaczął z nami swoją zabawę, to pozwolimy, aby rzucił na nas swój urok. Urok, który powoduje, że tracimy grunt pod nogami i zapominamy, że to, co układa się w naszej głowie, to iluzje i wytwory naszej wyobraźni.
Wiesz, co powiedział Mark Twain? „Przeżyłem wiele lat i miałem wiele problemów, z których większość nigdy się nie wydarzyła”
Kiedy skończyłam się śmiać z przygód pisarza, poczułam nieco więcej przestrzeni w swoim wnętrzu. I miłe ciepło rozchodzące się po ciele - zauważyłam, że zaczęłam oddychać głęboko, coraz spokojniej. Skupiłam się na tej czynności i zaprosiłam do swego wnętrza akceptację. Zauważyłam, co się ze mną dzieje i przyjęłam to do wiadomości. Zaprosiłam do serca i utuliłam. Pomyślałam, co mogłabym zrobić na przyszłość, kiedy znowu do mnie zajrzy.Lęk, jakby zmalał do rozmiarów mrówki i wreszcie przemówił nieco piskliwym głosikiem.
- No wiesz, nie chciałem cię tak mocno przerazić, ale ty od razu pozwoliłaś, żebym się rozgościł. Przyszedłem tylko powiedzieć Ci, że...
- Kłamiesz! Nie chciałam cię wpuścić. Byłeś intruzem. Nawet nie przedstawiłeś się.- przerwałam mu wściekła na jego głupie gadanie.
- Chciałem cię tylko ochronić...
- A przestraszyłeś i to bardzo!
- To była trudna lekcja, ale miała swój cel.
Już teraz wiesz, że nie warto zbyt mocno zaglądać w moje granatowe oczy, tylko być przygotowaną na działanie.
Zaufać sobie i pamiętać, że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji.
Nauczyć się oddechu, nauczyć się zatrzymywać w gonitwie myśli.
Pilnować głowy i swoich myśli.
Mieć w zanadrzu kocyk i ciepłą herbatę.
Umieć się śmiać i łapać dystans.
Ćwiczyć wdzięczność.
Pokochać swoje niedoskonałości.
Określić swoje strefy wpływu.
Zapobiegać.
Być rozsądnym i myśleć.
Tańczyć, ćwiczyć, spacerować, biegać, śmiać się, medytować, modlić, śpiewać, kochać!!
Poszukać wsparcia.
Pytać się siebie- czy to jedyna możliwa opcja?
Poszukać swoich umiejętności, które pozwolą ci wyjść z opresji.
Zmienić nawyki pisania czarnych scenariuszy – nauczyć się zauważać jeszcze inne rozwiązania i możliwości.
Stać się swoim przyjacielem.
I pamiętać, o tej lekcji zanim się przestraszysz